O mnie
|
|
 |
Związany jestem z Międzyrzecem Podlaskim od urodzenia. Od dzieciństwa miałem kontakt z rzeźbą, mój stryj jest znanym w mieście
rzeźbiarzem. To jego pracę podpatrywałem od najmłodszych lat, jednak bez żadnego wymiernego efektu. Jako młody chłopak wolałem kopać w piłkę i
łowić ryby na międzyrzeckiej żwirowni, później chciałem zostać muzykiem
i nauczyłem się grać na gitarze. Moje młodzieńcze zainteresowania całkowicie nie wskazywały, (pomimo tradycji rodzinnych) na to bym kiedykolwiek mógł
się zająć rzeźbiarstwem. Aż do momentu, w którym poznałem kobietę swojego życia, a był to rok 1997.
|
|
Pierwszą swoją płaskorzeźbę (przy dużej pomocy stryja
Dariusza, od którego otrzymałem pierwsze swoje dłuto) wykonałem w drewnie olchowym. Przedstawiała ona Jezusa w Koronie Cierniowej był to prezent, wtedy dla mojej dziewczyny, obecnie żony. Może mało oryginalny - niektórzy piszą wiersze, śpiewają serenady dla swoich wybranek,
ja wpadłem na taki właśnie pomysł. Chciałem zaimponować swojej dziewczynie, była
to również chęć zmierzenia się z czymś nowym, pomyślałem to nie jest trudne musi mi się udać. Wtedy nie planowałem uprawiania tego rzemiosła na dłużej,
miał to być jednorazowy "skok w bok". Ale wcale nie było łatwo, materiał był bardzo trudny w obróbce, gdyby nie pomoc wspomnianego stryja mój plan
spaliłby na panewce - prezent bardzo się spodobał, ale w powietrzu odczuwało się powątpiewanie w moje artystyczne zdolności. Początek mojej przygody
z rzeźbą był trudny, trochę mnie to zniechęciło do dalszej pracy z drewnem, na jakiś czas zapomniałem o sprawie. Jednak myśl o tym by coś jeszcze
spróbować "wystrugać" pojawiała się często w mojej głowie. Okazją do kolejnych prób stworzenia czegoś z drewna było odnalezienie na strychu kompletu
radzieckich dłutek, które pewnie kupiła moja mama na jednym z "turystycznych wojaży" na wschodzie. Wtedy to posiadając poważny "arsenał" sprzętowy
(sześć dłutek) przystąpiłem do kolejnych prób. Materiałem była tym razem topola, i tak powstała najpierw jedna później druga i trzecia płaskorzeźba
przedstawiająca jakieś twarze mojego projektu. Płaskorzeźby trafiły do moich znajomych, bardzo się spodobały - do dzisiaj nie wiem czy wtedy to była
tylko kurtuazja czy naprawdę wzbudziły zachwyt. Wszystko to działo się w przededniu podejmowania decyzji o kierunku studiów, jednak nie wpłynęło na
jego wybór, i tak zamiast artystą rzeźbiarzem zostałem socjologiem.
Chociaż nie kończyłem żadnych kierunków artystycznych, jestem zapalonym rzeźbiarzem amatorem. Jest to moje hobby i jednocześnie pasja,
która pozwala na jakiś czas oderwać się od codzienności i wzbogaca moje życie o nowe doświadczenia. Rzeźbię
w drewnie, głównie są to płaskorzeźby o tematyce sakralnej, ale również twarze, konie, kwiaty, herby i loga - materiał to lipa, ale również sosna i brzoza.
Płaskorzeźby malowane są bejcą i pokrywane lakierem wodnym lub woskiem pszczelim. Mój dorobek w okresie
1997-2007 to około 300 prac, niektóre z nich można znaleźć w Galerii znajdującej się na tej stronie. Są wśród nich również świeczniki, kwietniki i korpusy
na trofea wędkarskie.
Najchętniej rzeźbię w plenerze-jeżeli pogoda na to pozwala, jak również w zaciszu przy piecu i dźwięku palącego się drewna. Moje prace można było do
tej pory obejrzeć w Osiedlowym Klubie Kultury "Eureka", jak również podczas kiermaszu organizowanego przez PSS Społem wszystko w Białej Podlaskiej.
Wyroby rękodzieła zyskują coraz większą popularność, rzeźby i płaskorzeźby zamawiane są często jako eleganckie prezenty, np.
na śluby, chrzciny, pierwszą komunię czy jako wyraz wdzięczności zamiast tradycyjnego alkoholu. Wszystkich zainteresowanych moimi pracami proszę o
kontakt, z chęcią udzielę wskazówek dla początkujących rzeźbiarzy lub podzielę informacjami z koleżankami i kolegami po fachu.
|
Zapraszam do odwiedzin mojej strony
Pozdrawiam Arkadiusz Szyszko
|
|